„Porwane” czasopisma – pułapka na autorów

03-11-2021

Popularną praktyką drapieżnych wydawców jest „porywanie” czasopism. Polega ona na sklonowaniu strony internetowej tak, by do złudzenia przypominała witrynę wiarygodnego czasopisma. O ile w przypadku typowego drapieżnego czasopisma można szybko zweryfikować, czy faktycznie ma IF oraz czy jest indeksowane przez zadeklarowane bazy danych, to w przypadku „porwanego” tytułu jest to znacznie trudniejsze. To zdecydowanie bardziej perfidne działanie ze strony drapieżnych wydawców. 

Autor tekstu ma wrażenie, że publikuje dla znanego periodyku – strona zawiera autentyczne dane o czasopiśmie – a w istocie pada ofiarą drapieżnego wydawcy. Niepokojące jest nie tylko to, jak łatwo przejąć tożsamość wiarygodnego czasopisma i podszywać się pod nie. Co więcej, strony fałszywych czasopism bywają nawet lepiej wypozycjonowane w wyszukiwarce Google od stron wiarygodnych czasopism, co dodatkowo może zmylić autorów.

Skopiowane ze strony wiarygodnego czasopisma realne dane dotyczące tytułu, Impact Factor czy indeksacji w bazach danych, numer ISSN wskazujący na faktycznie funkcjonujący i uznany w środowisku tytuł czy znane nazwiska w gronie redakcyjnym sprawiają, że autorzy, wysyłając teksty i uiszczając fakturę za publikację są przekonani, że artykuł ukaże się w wiarygodnym czasopiśmie. Tymczasem trafia on do drapieżnego tytułu. Jakie są konsekwencje? Przede wszystkim tekst nie zostanie zaindeksowany w naukowych bazach danych i nie da autorowi ani punktów, ani cytowań, ani prestiżu. Nawet, jeśli jest to tekst wartościowy, to nie pojawi się w wyszukiwarkach i bazach naukowych oraz najpewniej pozostanie nieznany dla badaczy z danej dziedziny.

Drapieżne czasopisma, które powstały na bazie „porwanych” tytułów, przeniknęły do wielu źródeł, choćby do Scopusa. A za jego sprawą między innymi do dokumentów udostępnianych przez Światową Organizację Zdrowia. WHO przygotowała zestawienie publikacji dotyczących Covid-19, bazujące na zasobach Medline, Scopus i Web of Science. Analiza wykazała, że wśród 318 tysięcy tekstów znalazły się 383 artykuły z trzech drapieżnych czasopism, które przejęły tożsamość wiarygodnych tytułów i przeniknęły do Scopus.

Kilkanaście ofiar porwania

W ministerialnym wykazie znalazło się ponad 20 tytułów, które pojawiają się na krążących w sieci listach porwanych czasopism. Spośród nich wiele podrobionych stron już nie działa, nie stanowiąc niebezpieczeństwa dla autorów. Jednak kilkanaście wciąż ma aktywne „drapieżne” odpowiedniki, które mogą wprowadzić autorów w błąd.

...

Drapieżne klony wiarygodnych czasopism w wykazie

Sklonowanie elementów czasopisma nie jest jedynym działaniem drapieżnego wydawcy. Znany jest przypadek czasopisma, którego strona została shakowana i w całości przejęta przez drapieżnego wydawcę wraz z adresem internetowym: http://www.iratde.com/index.php/jtde. Chodzi tutaj o tytuł Talent Development and Excellence (w wykazie z numerem 26701), który znaleźć można na ministerialnej liście czasopism naukowych. Osobom związanym z periodykiem nie udało się odzyskać dostępu do strony i wciąż działa tam drapieżny wydawca. Pozostawił on wszelkie informacje, które uwiarygadniają tytuł, włącznie z nazwiskami redaktorów i archiwum publikacji, zmodyfikowano natomiast tytuł (Journal of Talent Development and Excellence), usunięto informacje o ISSN oraz zapewne podmieniono numer konta, na który autorzy przelewają opłaty za publikację. Zmiana charakteru wiarygodnego tytułu w drapieżny została zauważona przez Scopus, który przestał to czasopismo indeksować, wciąż jednak znajduje się ono w ministerialnym wykazie.

Innym przykładem tytułu, który wykorzystał praktykę porywania czasopism, jest Linguistica Antvierpiensia, której ISSN, po zakończeniu działalności w 2012 roku, przejął drapieżny wydawca. Czasopismo działa teraz jako Linguistica Antverpiensia, New Series – Themes in Translation Studies z nowym ISSN (2295-5739), ale w polskim (z numerem 13672) zestawiony został z numerem ISSN drapieżnego czasopisma (0304-2294).